6 lip 2009

Powroty

Jak Paweł słusznie zauważył, trudno ze mną wygrać grę na milczenie :D Prawda jest taka, że to, co się tu dzieje, jest nie do przelania na papier, a ze zdarzeń ludzkich można by napisać co najmniej jedną grubą powieść (choć prawdopodobnie nie sprzedałaby się za dobrze ze względu na zbyt książkowe losy). A dzieje się tyle, że wręcz szkoda czasu na pisanie. Mam mnóstwo planów na to, co będę robić w Polsce, i okazuje się, że potrzebuję zmiany środowiska. Już cierpię (nie ja jedna) na syndrom posterasmusowski, obawiam się, że będę kompletnie rozbita psychicznie po powrocie, bo tyle się zmieniło we mnie, a tam -- nic. Na szczęście odżyłam tu po egzaminach i korzystam z ostatnich dni, z ostatnich rozmów i kaw. Podróż na południe chyba sobie odpuszczę, zobaczymy. A poza tym wszystko się kończy -- ludzie topnieją z dnia na dzień, nawet darmowe sieci z internetem coraz trudniej złapać z domu, bo blokują... Oby do przodu!