Czyli kilka szczegółów z sobotniego wyjazdu. Okazuje się, że przejazd jest bardzo tani i przyjemny, bo Holandia, Belgia i Niemcy dogadały się w tym regionie i stworzyły wspólną komunikację. My jechaliśmy do Maastricht podmiejskim holenderskim autobusem, krążącym co 15 minut między M. a Aachen. Po dojeździe na miejsce okazało się, że akurat odbywa się targ staroci, przejrzeliśmy ciekawostki, wszędzie na ulicach mnóstwo rowerów, zabudowa też inna. Holandia okazuje się w ogóle bardzo laickim państwem (ponoć dworzec kolejowy wygląda jak zrobiony z jakiegoś kościoła), ale o tym jeszcze niżej.
Kilka widoków ze starego miasta:
Potem szukałam katedry, ale przez przypadek trafiłam do najpiękniejszego miejsca na świecie:
W starym kościele, bodaj dominikańskim, zrobiono księgarnię! Nie wiedziałam, gdzie podziać oczy i oczywiście wyszłam z książką.
Moją wątpliwość budzi tylko kwestia kawiarenki -- wydaje mi się, że lepiej byłoby w takiej formie zrobić czytelnię.
Po obiedzie -- okolice katedry i jej wnętrze.
Było już późno, więc światło lekko przyćmione, ale za to ciekawe.
Bilet do skarbca zawarty w cenie biletu do katedry.
I charakterystyczne liściaste motywy na drzwiach. Cóż, w końcu to Holandia...
ta księgarnia w kościele... jej- wygląda fantastycznie!
OdpowiedzUsuńpozdrowienia i uściski z Poznania! Olcia:)
Ta relacja jest skandalicznie niepełna.
OdpowiedzUsuńZ JAKĄ!? książką wyszłaś?