18 mar 2010

Mignięcie Maastricht

Czyli kilka szczegółów z sobotniego wyjazdu. Okazuje się, że przejazd jest bardzo tani i przyjemny, bo Holandia, Belgia i Niemcy dogadały się w tym regionie i stworzyły wspólną komunikację. My jechaliśmy do Maastricht podmiejskim holenderskim autobusem, krążącym co 15 minut między M. a Aachen. Po dojeździe na miejsce okazało się, że akurat odbywa się targ staroci, przejrzeliśmy ciekawostki, wszędzie na ulicach mnóstwo rowerów, zabudowa też inna. Holandia okazuje się w ogóle bardzo laickim państwem (ponoć dworzec kolejowy wygląda jak zrobiony z jakiegoś kościoła), ale o tym jeszcze niżej.


Kilka widoków ze starego miasta:






Potem szukałam katedry, ale przez przypadek trafiłam do najpiękniejszego miejsca na świecie:


W starym kościele, bodaj dominikańskim, zrobiono księgarnię! Nie wiedziałam, gdzie podziać oczy i oczywiście wyszłam z książką.








Moją wątpliwość budzi tylko kwestia kawiarenki -- wydaje mi się, że lepiej byłoby w takiej formie zrobić czytelnię.


Po obiedzie -- okolice katedry i jej wnętrze.



Było już późno, więc światło lekko przyćmione, ale za to ciekawe.




Bilet do skarbca zawarty w cenie biletu do katedry.


I charakterystyczne liściaste motywy na drzwiach. Cóż, w końcu to Holandia...

2 komentarze:

  1. ta księgarnia w kościele... jej- wygląda fantastycznie!
    pozdrowienia i uściski z Poznania! Olcia:)

    OdpowiedzUsuń
  2. Ta relacja jest skandalicznie niepełna.
    Z JAKĄ!? książką wyszłaś?

    OdpowiedzUsuń