30 sty 2009

Jak to, Hiszpania?

Ktoś rzucił pomysł, może w środę, ktoś podłapał, ktoś podsłuchał i powiedział, że też chce jechać... Na kompletnie wariackich papierach. Łącznie 20 osób, 4 samochody (3 wynajęte, jedno własne auto Węgrów, którzy przy okazji zabrali też swojego ziomka, który akurat był na studiach w Santiago), dużo kilometrów, zakwaterowanie na półfristajlu, deszczowa prognoza, kompletne nieskoordynowane wariactwo, ale ktoś rzucił i jedziemy! Gwoli ścisłości: notkę tę piszę już po powrocie, więc nie jestem w stanie utrzymać teraz odpowiedniej atmosfery, ale mogę za to powiedzieć ważniejszą rzecz: mimo gorejącej nienawiści do sposobu realizacji tej koncepcji przed wyjazdem, po nim mogę tylko podziękować za wspaniały pomysł, bo było rewelacyjnie (choć ze względu na nieprzewidziane okoliczności stłuczkowo-wgnieceniowe zrobiło się trochę drogo, ale ja, skąpiec, tłumaczę sobie to skorzystaniem z funduszu na nieprzewidziane wypadki właśnie).

Plan początkowy był następujący: Porto -> Santiago de Compostella -> A Coruna -> Pontevedro -> Porto. Nie byliśmy tylko w Pontevedro, resztę udało się zrealizować. Dużo śmiechu, świetna atmosfera (dobrałyśmy się w samochód w pięć Polek), piękna pogoda (TAK!), przygoda...

Do dzieła!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz